sobota, 26 czerwca 2010

Nocleg na skałach na niby plaży w Puli

I przeżyłam...... Prawie. Obudziłam się o 6 rano cała poklejona buzia od parującej soli, która jako jedyna wystawała ponad śpiwór to nic. Jak się zobaczyłam w lusterku to się przestraszyłam tego miliona pogryzień komarów na mojej twarzy.

Pan X jeszcze spał, więc ja postanowiłam doprowadzić się do porządku i przejść brzegiem jak najdalej się da w jedną i drugą stronę. Poszłam na poszukiwanie skarbów, i nie jeden skarb znalazłam.

1.Ciekawym było odkrycie pewnego rodzaju jamy wewnątrz skał, w której mogliśmy równie dobrze się przespać a nie tak na odkrytym terenie.

2. Znalazłam także wiele skarbów na swojej drodze mini wspinaczkowej wzdłuż brzegu. Ludzi jeszcze nie było bo zbyt wcześnie ale bardzo wiele rzeczy było pozostawianych na plaży, a niektóre poskładane w kosteczkę. Zatem wzięłam parę zagubionych sprzętów. Znalazłam deskę surfingową, pełno dmuchanych materacy z czego wybrałam jeden najlepszy i podążyłam z łupem z powrotem do Pana X.

Pan X ogólnie nie był zadowolony, iż wzięłam tylko materac dla siebie a jemu przyniosłam deskę surfingową. W sumie mógł wstać wielmożnie i podejść parenaście metrów i wziąć samemu. Już około godziny 7 rano napotkaliśmy sprzątaczki plaży, które wszystkie śmieci i pozostałości pakowały do toreb śmietnikowych aby przygotować plażę dla nowych gości. Ciekawe zresztą co oni robią z tym wszystkim sprzętem, który tu tak codziennie zbierają.

3. W tych moich poskalnych wędrówkach odkryłam niezwykłą przydatność adidasów z nie równym podłożem. Jakoś tak łatwiej się chodziło i wygodniej. Odkryłam też pobliską restaurację, która ku naszemu szczęściu posiadała toaletę i stała się naszym punktem higieny osobistej. Namówiłam także w czasie późniejszym kobietę aby przechowała nasze bagaże gdyż musimy iść do centrum miasta wymienić Euro na Kuny i że przyjdziemy za godzinę dwię.

0 komentarze:

Prześlij komentarz