środa, 10 lutego 2010

Madrid Sightseeing -Day 2

Będąc w Madrycie i spędzając czas z moim hostem ciągle, jednego dnia postanowiłam dać mu trochę spokoju i wyruszyć na odkrywanie terenu sama w ciągu dnia, żeby go tak nie męczyć skoro on nie przystosowany do życia dziennego. Zostałam zaopatrzona w mapę, wskazówki jak i gdzie dotrzeć i gdzie warto a gdzie nie jeszcze i wyruszyłam w drogę.

I tak między innymi trafiłam do hotelu pałacowego, który wyglądał od środka jak pałac. Wtargnęłam i bez krępacji zaczęłam fotografować co ładniejsze. Ciekawe, że nikt mi nie zwrócił uwagi , ani nie wygonił stamtąd. Korytarz był bardzo ładny. Bardzo mi się podobał, może dlatego , że ja uwielbiam wszelkie królewskie style, żyrandole, dywany i te sprawy.


 


Zagłębiając się dalej , można było zauważyć różne salki, w różnych stylach azjatycki, japoński, europejski czy wystrojone na różne epoki . Salki służyły do spożywania posiłków lub do krótkich posiedzeń herbatkowych czy coś na kształt poczekalni.






Kiedy w danym pomieszczeniu siedzieli ludzie to głupio mi było robić im zdjęcia to zrozumiałe, ale za to skupiałam się na innych pięknych częściach jak na przykład sufity. 





 

A schody były tak piękne, prawie jak z Tytanica więc nie mogłam sobie odpuścić zdjęcia na nich. I tutaj się pojawił problem po raz pierwszy. Nie mam fotografa :P Dałam hostowi wolne, pozbyłam się fotografa. No ale cóż, trzeba sobie jakoś poradzić. I tutaj po raz pierwszy doświadczyłam ogromnej życzliwości od strony Hiszpanów. Poprosiłam jednych aby mi zrobili fotkę, i robili ja chyba z 20 minut hahaha. Aż mi było głupio, ale im ciągle coś nie wychodziło i chcieli mi zrobić dobra fotkę, więc starali się przez 20 minut zrobić tą doba fotkę :) No cóż na tyyyyle fotek zrobionych ta okazała się być trochę ucięta ale jednak najlepsze I mam swoje wymarzone schody ;D





Oprócz typowych rożnych ładnych rzeczy, które mogłam zobaczyć w Madrycie natknęłam się na takie coś......

 

 

Warto tutaj zwrócić uwagę na tabliczkę, na której jest napisane Paseo del Prado. jest to bowiem tabliczka przedstawiająca nazwę ulicy. Na każdym domu na rogu ulicy występuje podobna tabliczka z jakimś graficznym motywem, a nazwa ulicy napisana bardzo ładną czcionka. A dlaczego my mamy takie szare tabliczki, takie zwyczajne ?


Na mojej drodze następnie wstąpiłam do największego w Madrycie i podobno najładniejszego ogrodu.
I rzeczywiście, aż brak mi polskich słów żeby wyrazić jak ładnie spokojnie kojąco tam było.

 

W tymże ogrodzie doznałam po raz kolejny ogromnej hiszpańskiej życzliwości. W sumie to nie wiem czy to byli Hiszpanie i czy to hiszpańska życzliwość ale myślę , że klimat tego kraju na wszystkich pozytywnie wpływa :) W ogóle nie prosząc się nikogo o nic, stojąc tylko i przyglądając się czemuś napotkanemu na drodze zawsze znalazł się ktoś kto sam podchodził i pytał się mnie czy zrobić mi zdjęcie. Na początku byłam trochę nie ufna, myślałam " Hmmm kurcze, a może ktoś się czai tylko na mój aparat, żeby mi go świsnąć" Ale nie po jakimś czasie nabrałam zaufania do ludzi. 





Chociaż muszę przyznać, że jeden raz poprosiłam pewną kobietę czy mogłaby mi zrobić zdjęcie na tel czegoś. Jak wielkie było moje zdziwienie kiedy zapytała się mnie skąd jestem!!! Kiedy jej odpowiedziałam, że z Polski zdziwiła się, gdyż stwierdziła, że mam taki akcent angielskiego że myślała że z Ameryki. I tak zaczęłyśmy rozmawiać. Okazało się , że kobieta była z Kanady ( to aż dziwne, że taka otwartością się wykazywała, bo ludzie z Kanady maja mentalność raczej bycia zamkniętym, albo udawania tylko że się jest miłym na potrzeby czegoś) i że jej mąż jest z Warszawy hehehe, i że ona kiedyś była w Warszawie i w innych miastach. Oczywiście moja Bydgoszcz była dla niej nie do wymówienia :P jak zresztą dla wszystkich obcokrajowców. Ale żeśmy rozmawiały o tym jak długo ona w Madrycie przebywa, że potem lecą do Barcelony z rodziną, w ogóle tak jakoś czułam się jakbym spotkałam jakąś dawną znajomą z korą należy wymienić się szeroko rozumianymi "aktualnościami" . Wydawało mi się, że jak skończymy rozmowę to będzie chciała do mnie jakiś kontakt czy coś, spotkać się na kawę ( może się czuje samotnie czy coś). Ale nie po jakimś czasie stwierdziła, że musi iść i tylko się pożegnała. Hmmm.............


 

 



0 komentarze:

Prześlij komentarz